Widok pakującego się Feliksa wiązał się z bólem w sercu, ale nie mogłem nic na to poradzić. Feliks chciał wyjechać i pomóc swojej byłej, a ja nie mogłem go zatrzymać. To byłoby naprawdę nieuczciwe.
Stałem w progu własnego pokoju i obserwowałem Feliksa uważnie, chciałem zapamiętać wszystkie jego gesty i przyzwyczajenia. Co jakiś czas przyłapywałem się na tym, że powtarzałem sobie w myślach jego imię, ale nie wypowiedziałem go ani razu. Nie chciałem przeszkadzać Feliksowi samą swoją osobą.
Poszedłem na dół, do kuchni, żeby coś przekąsić. Chciałem choć raz poczuć się jak kilka dni temu, ale wiedziałem, że czekają mnie zmiany. Moja mama wracała za kilka dni, a ja chciałem przeprowadzić z nią poważną rozmowę dotyczącą mojej seksualności, osobowości i planów. Musiała mnie zaakceptować, na pewno to zrobi. Zawsze była tolerancyjna, więc o to się nie martwiłem. Gorzej mogło być z jednym, malutkim, uzależnieniem...
– Michał? – Feliks stanął w progu kuchni i wpatrywał się we mnie. Wyglądał tak pięknie i niewinnie, jakby nie złamał mi serca i nie odchodził. – Dasz sobie radę?
Bardzo chciałem powiedzieć „nie" i zatrzymać go, ale równie bardzo chciałem pobyć w samotności. Pokiwałem więc głową, by nie mówić nic i nie narazić siebie na zdradzenie. Wiedziałem, że mój głos by się załamał, a wraz z nim całe moje ciało i pewność siebie. Odłożyłem jabłko i wpatrywałem się w Feliksa, podczas gdy on wyraźnie unikał mojego spojrzenia.
– Dam sobie radę – odparłem po chwili, gdy już się uspokoiłem. – Dawałem sobie radę już wcześniej, teraz też nie będzie aż tak źle – dodałem.
Feliks spojrzał na mnie ze smutkiem i zmieszaniem w oczach. Wyglądał na rozdartego, nie wiedziałem dlaczego, przecież już wybrał, że chce pomóc swojej byłej. To oczywiście wiązało się z pewnymi konsekwencjami, ale na tym polegało życie.
– Zawsze będę z tobą. – Usłyszałem jego cichutki głosik, a potem poczułem, jak oplata mnie ramionami.
A kim byłem, żeby mu się wyrwać?
Parę dni później
Moja mama powinna zaraz przyjechać. Już jechała autem z Janem, a ja mogłem w spokoju ułożyć w głowie swoje przemówienie. Miałem nadzieję, że mama wysłucha mnie w pełni i nie przerwie mi ani razu. Nerwowo przegryzłem swoje paznokcie oraz sprawdzałem godzinę na telefonie. Dochodziła piętnasta, a jej wciąż nie było.
Z braku innych zajęć, usiadłem na sofie i zacząłem wpatrywać się w wyłączony telewizor. Nie chciało mi się go włączać, poza tym, leciały tam same bzdury. Tupałem nogą, strzelałem palcami, wszystko, tylko nie kolejne wyciagnięcie telefonu.
Feliks nie kontaktował się ze mną, odkąd wyjechał. Nie miałem mu tego za złe, aczkolwiek poczułem się odrzucony na dalszy (może już nawet nieistniejący) plan i znowu stałem się... sobą. Fakt, nie robiłem niczego nieodpowiedniego i nie zamierzałem, ale uczucie pustki w sercu nadal we mnie tkwiło, a ja nie potrafiłem się go wyzbyć. Miałem nikłą nadzieję, że poprawienie kontaktów z mamą mi pomoże.
Usłyszałem dźwięk otwieranego zamka i od razu wstałem z kanapy. Uśmiechnąłem się, byłem bardzo podekscytowany faktem, że znowu będę mógł zobaczyć moją mamę i przytulić ją. Brakowało mi tego. Feliks nigdy nie zastapił mi matczynego ciepła.
Moja mama zaśmiała się, gdy przytuliłem ją mocno. Poczułem przyjemny zapach jej perfum i sam zaśmiałem się, jak za najmłodszych lat. Staliśmy tak i obejmowaliśmy się, a w pewnym momencie Jan także się do nas przyłączył. Jego również przytuliłem, to on pomógł mojej mamie i zasługiwał na uczestniczenie w takiej rodzinnej chwili. Cała nasza trójka uśmiechała się od ucha do ucha, nawet wtedy, gdy już każdy stał samotnie i wpatrywał się w drugą osobę.
– Tęskniłam za tobą, skarbie. – Mama pogłaskała mnie po policzku, a potem potargały moje włosy. – Widzę po włosach, że nieźle się zabawiłeś.
Jan zaśmiał się i postanowił wziąć bagaże do pokoju mamy, a nam dać chwilę na rozmowę. Moja mama zaczęła opowiadać o tym, jak było na wycieczce, a ja słuchałem jej z uśmiechem. Bardzo się cieszyłem, że ją odzyskałem.
Nieśmiało powiedziałem jej, że potrzebuję z nią porozmawiać. Nie czekała ani chwili i od razu zaciągnęła mnie na kanapę, na której wcześniej siedziała i złapała moje dłonie w swoje. Widziałem w jej oczach, że długo czekała na ten moment, ja zresztą też. Zwilżyłem usta usta, a potem zagryzłem wargę i odetchnąłem głęboko. To już był ten czas.
– Chciałem ci powiedzieć, że ja... – Zawahałem się. Co, jeśli mnie znienawidzi i wyrzuci z domu? Do kogo pójdę? A dobra. Pieprzyć to. – Jestem gejem.
Moja mama uśmiechnęła się szeroko i pogłaskała mnie po policzku. Widziałem, jak łzy zbierają się w kącikach jej oczu, ale nie wiedziałem, dlaczego tak było.
– Jestem z ciebie taka dumna – powiedziała, a potem mnie przytuliła.
Nie rozumiałem nic, ale odwzajemnienie uścisku wydawało mi się najrozsądniejsze w tej chwili. Miałem jej do przekazania jeszcze jedną rzecz, do zadania parę pytań i zostanie kochającą się rodziną.
– Jest jeszcze coś, z tego na pewno nie będziesz dumna. – Wyrwałem się z jej uścisku i popatrzyłem na swoje dłonie. – Bo ja, znaczy, już tego nie robię, ale... – Podciągnąłem rękawy, a moje blizny ukazały się zszokowanej matce.
To nie było tak, że ona mnie znienawidziła. Ona przeklinała na blizny i na swoją nieuwagę, kiedy mocno tuliła mnie do swojej piersi. Poczułem się kochany, dowartościowany, zwłaszcza wtedy, kiedy Jan podszedł do nas i otulił nas swoimi ramionami.
Tak, to było dobre posunięcie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Już wiem, ile zostało rozdziałów do końca i jak się wszystko zakończy. Myślę, że napiszę to niedługo, mam jeszcze inne ff, ale chciałabym skończyć historię Michasia i Feliksa :))
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz