środa, 15 czerwca 2016

Epilog

   Zimowe wieczory przypominały Michałowi o szczęściu, jakie go spotkało. Pokochał wychodzić o takiej porze i obserwować niebo, często nie brał na takie wyjścia telefonu, bo był on dla niego zbędnym obciążeniem. Nawet zdołał odzwyczaić się od ciagłego noszenia słuchawek i skupiał się na rzeczywistości, która była dla niego tak łaskawa.

   Każdego dnia pokazywał, jak bardzo kochał swoich najbliższych, ale przez ten cały czas miał utrudnione kontakty z osobą, którą kochał najbardziej wyjątkowym uczuciem. Usiadł na ławce i czekał. Czekał na coś nieokreślonego.

   Często zastanawiał się, czy Feliks o nim pamięta. Prawdą było to, że on nigdy nie zapomniał.

   Wpatrywał się w chodnik, co chwilę uśmiechał się, gdy przypomniał sobie coś śmiesznego. Wielu rzeczy wciąż nie rozumiał, ale wszystko było do odkrycia.

   Bawił się swoimi palcami, które schowane były w ciepłych rękawiczkach. Jego nos był czerwony przez zimno panujące na dworze, ale nie przejmował się tym. Taka pogoda była dla niego niezwykła, mógł patrzeć, jak pierwszy śnieg spadał z nieba. Uśmiechnął się szerzej i odchylił głowę.

   Zastanawiał się, jaki będzie dla niego przyszły rok. Ten był pełen zmian i nowych ludzi, zrobił naprawdę dużo i miał nadzieję, że kolejne trzysta sześćdziesiąt pięć dni będą dla niego jeszcze lepsze.

   Marzył, by pewnego dnia stanąć z ukochaną osobą przed swoją mamą i z dumą oświadczyć „To jest moja miłość, mamo". To mogło być trochę dziecinne, że opinia mamy była dla niego taka ważna, ale Michał już jakiś czas temu obiecał sobie, że rodzina będzie dla niego najważniejsza.

   Michał już miał się zbierać do domu, ale nagle dostrzegł znajomą sylwetkę, którą oświecała miejscowa lampa. Widział dokładnie twarz tej osoby, mógł zobaczyć jej uśmiech i piękne oczy. Niewiele myśląc wstał i chwilę wpatrywał się w nią ze skupieniem.

     – Wrócił. – To opuściło jego usta, zanim rzucił się na ukochanego i mocno go nie uściskał.

     – Obietnic nie wolno łamać. – Mocno przytulił Michała i pozwolił sobie na wielki uśmiech.

   To właśnie była czysta perfekcja. W mniemaniu Michała, zło właśnie w tym momencie zniknęło z jego życia, a on sam stał się jednym, wielkim, szczęściem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiaj mija rok i cztery miesiące od kiedy zaczęłam to pisać. Dlatego postanowiłam też to skończyć akurat w tym dniu. Pozdrawiam :))

No i... koniec?

Nie chcę dodawać osobnych podziekowań, więc napiszę to tu. Pisałam Michała w okresie, który był dla mnie bardzo trudny. Teraz cieszę się z życia, dlatego nie miałam tyle czasu, by dokończyć tak smutną z pozoru historię. W końcu się przełamałam i o oto jest

Dziękuje za każdy komentarz, to opowiadanie jest dla mnie na średnim poziomie, fabuła oklepana... a wy byliście. Jeszcze raz dziękuje

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i chętnych zapraszam na mojego Twittera:

@Patish_Ravenko

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz