wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 18 – Obietnica

   Przekroczyłem próg domu, będąc jednym, wielkim, pustym czymś. Nie wiedziałem, co powinienem czuć, może... płacz byłby wyjściem? Nie, już dużo razy płakałem. Złość? Niepotrzebna. Gniew? Nieistotny. Zawiedzenie? Nie w tym wypadku.

   Uznałem, że byłem po prostu przytłoczony.

   Ściągnąłem buty i ruszyłem w kierunku salonu, gdzie zastałem Feliksa. Siedział on z telefonem w dłoni i szybko do kogoś pisał, miał słuchawki w uszach, więc najprawdopodobniej mnie nie słyszał. Przyglądałem mu się przez dłuższą chwilę, jego policzki były mokre od łez, które chciałem zetrzeć. Westchnąłem cichutko i wykonałem kilka pierwszych kroków w jego kierunku. Musiałem dać radę, chciałem mu dać szansę, powinienem pozwolić mu się wytłumaczyć.

   Dotknąłem delikatnie jego ramienia, na co spojrzał na mnie i uśmiechnął się smutno. Wyciągnął słuchawki z uszu. Widziałem w jego oczach, że był rozgoryczony i zagubiony, ale nie mogłem nic z tym zrobić. Byłem tylko obserwatorem.

     – Wyjaśnisz mi wszystko? – spytałem po dwóch minutach ciszy, która zaczęła być nieznośna.

   Feliks pokiwał głową i powiedział najpierw, że musi iść po chusteczki. Zostałem sam na kanapie i przez chwilę bawiłem się swoimi dłońmi, czasami tylko zwracałem uwagę na swoje blizny. Może to i dziwne, ale moje spostrzeganie świata zmieniło się nagle, jasne, Feliks pomógł mi zrozumieć wiele, ale najważniejsze odkryłem wtedy, gdy to on mnie zawiódł.

   Feliks wrócił i usiadł obok mnie, stykaliśmy się ramionami. W normalnych okolicznościach cieszyłbym się, ale teraz... przesiadłem się odrobinkę dalej. Chciałem również patrzeć w jego oczy, kiedy miał opowiadać mi tę historię.

     – Michał, ja... przepraszam. – Spuściłem wzrok i przegryzłem wargę. – Kiedy spotkałem moją byłą na tej imprezie, ona opowiedziała mi wszystko. O swoim zdrowiu, uzależnieniu, miłości do mnie... – Chciałem wykrzyczeć mu wiele, ale słowa nie okazałaby w pełni mojego niezadowolenia o frustracji. – Czuję, że... muszę jej pomóc. – Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, ze zmarszczonymi brwiami. – Ty już... wykonałem swoje zadanie. Teraz chcę pomóc jej. – Nie mogłem sobie nie pozwolić na parsknięcie.

     – Tak szybko potrafisz zmienić swoje uczucie względem byłej i zapomnieć o mnie? – Moja wypowiedź była przesiąknięta sarkazmem.

     – Nie, to nie tak... – Feliks złapał moje dłonie, ale ja od razu je wyrwałem. – Ja po prostu jej pomogę z nałogiem, to ciebie będę kochać, przecież wiesz, Michał. – Wpatrywałem się w jego oczy, które nie wydawały mi się tak piękne jak kiedyś. – Ja wrócę, wystarczy, że na mnie zaczekasz.

   Tego było za wiele. Nie chciałem tak żyć. Ciągle wyczekując Feliksa, tylko dlatego, że on nie potrafił pogodzić się z tym, że jego była dziewczyna miała problemy. Tłumaczyłem to sobie na wiele sposób, ale żaden nie był logiczny, nie rozumiałem jego toku myślenia. Może byłem za młody i za głupi, by go zrozumieć, a może był on po prostu zbyt dziwny.

     – Myślisz, że będę na ciebie czekał? – spytałem, unosząc brwi w buntowniczym geście.

   Widziałem, jak Feliks przełyka nerwowo ślinę. Nie byłem jego własnością, nie mógł nakazać mi być z nim zawsze.

    – Chciałbym – Feliks odparł po chwili wahania, a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. – Bardzo – dodał z uśmiechem bólu.

   Nie potrafiłem się teraz powstrzymać i przyciągnąłem go do przytulenia. Od bez wahania wtulił się w moje ciało, zacząwszy cicho łkać, miętosił moją koszulkę i głaskał mnie po plecach. Szepnąłem do jego ucha tylko dwa słowa, które powinny go usatysfakcjonować chociażby na tyle, by nie czuł poczucia winy.

     – Będę czekał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział jeszcze krótszy niż pozostałe, ale tak ma być. Po prostu. Za wszystkie błędy przepraszam, telefon i jego autokorekta potrafią czasami dać nieźle w kość.

Myślę, że będzie 20 rozdziałów + epilog, więc bardzo mało czasu zostało do końca. Nad końcówką nadal się zastanawiam, ale już mam zarysy.

Do nie wiem kiedy, pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz