poniedziałek, 30 maja 2016

Rozdział 17 – Świetna zabawa

Obudziłem się dość wcześnie przez niewygodną kanapę. Na prawym policzku odbił się cały materiał, którym była wyścielona sofa. Niemrawo usiadłem na miejscu i rozejrzałem się wokoło. Mogła być najwyżej siódma, więc spróbowałem się położyć i znowu pójść spać. Jednak coś mi przeszkodziło.

Dźwięk rozbitej szklanki dokładnie mnie obudził. Automatycznie wstałem i ruszyłem w kierunku kuchni, to stamtąd dobiegał hałas. Próbowałem się opanować, wiedziałem, że
to Feliks musiał już wstać, a ja nie chciałem krzyczeć na niego z rana. Tym bardziej płakać. Przekroczyłem próg pomieszczenie i zobaczyłem ubranego Feliksa, który sprzątał po sobie.

– Hej, Michał. – Przywitał się niemrawym uśmiechem. – Przepraszam za wczoraj. Trochę mnie poniosło z tym alkoholem.

Chciałem dodać coś jeszcze, ale po prostu nie miałem na to siły. Pokiwałem głową i mruknąłem do niego, że ja posprzątam ten bałagan. Odpowiedział mi pocałunkiem w policzek, a następnie ruszył na górę. Brzydziłem się tego, że mnie dotknął. Nie chciałem być dotykany przez niego, skoro wczoraj ktoś oznaczył jego ciało.

Posprzątałem szybko i wziąłem jedno jabłko do przegryzienia. Nie chciało mi się robić niczego innego, poza tym, nie było na to czasu. Chciałem porozmawiać z Feliksem i dowiedzieć się czegoś przydatnego, na przykład, dlaczego mnie zdradził, ale to wszystko mogło poczekać. Oparłem się o ścianę, zamknąłem oczy i odchyliłem głowę i wziąłem pożądanego gryza jabłka.

Może to dziwne, ale obojętność i ból jakie mnie wypełniały, były dla mnie też ukojeniem. Wypłakałem się wczoraj, teraz chciałem po prostu poznać prawdę, nawet tę najbardziej brutalną. Uznałem, że zasługuje na trochę szczerości.

Powolnym krokiem ruszyłem na schody, przy okazji wciąż podgryzałem jabłko. Ruszyłem do swojego pokoju, ale nie zastałem tam Feliksa. Skręciłem więc do łazienki, zapukałem cichutko i zaczekałem na odpowiedź. Usłyszałem niewyraźne „proszę" i wszedłem.

Feliks mył zęby jak nigdy nic, a ja oparłem się o ścianę i dokładnie go obserwowałem. Każdy jego ruch. To mogło wydawać się chore, pewnie takie też było, ale nie mogłem się powstrzymać. Świadomość, że on zaraz zniknie z mojego życia bolała mnie tak bardzo, że chciałem nacieszyć się nim jeszcze troszkę, na zapas. Wpatrywałem się w jego odbicie w lustrze, szukając jego oczu, ale on uparcie wpatrywał się tylko w umywalkę. Może nie chciał ze mną rozmawiać, ale od rozmowy nie ucieknie.

Przepłukał usta i otarł usta ręcznikiem, dopiero wtedy odwrócił się w moim kierunku i schował dłonie do kieszeni spodni. Był zawstydzony, mogłem do wywnioskować po ruchach jego ciała. Wyciągnął z kieszeni telefon, poklikał coś i podał mi go bez słowa. Wziąłem go i zacząłem obserwować.

Moim oczom ukazał się filmik. Zobaczyłem Feliksa, który popychany był na jedną ze ścian budynku, a przy nim była jedna dziewczyna. Wytrzeszczyłem oczy i oglądałem dalej. Widziałem, że Feliks ją odpychał, ale ona skutecznie przybliżała się do niego coraz bardziej i bardziej... jednak była z dala od jego ust. Trafiła na szyję.

Przyssała się do niej, inaczej nie umiałem tego ująć. Jej głowa czasem się poruszała, tylko to mogłem dostrzec przez jakość nagrania. Nie widziałem miny Feliksa, a może to i lepiej. Następnie dziewczyna szepnęła Feliksowi coś na ucho i odeszła, w tym momencie skończyło się nagranie.

Nic a nic się nie wyjaśniło, ja nadal nic nie rozumiałem, nie wiedziałem, dlaczego ktoś nagrywał to wszystko telefonem Feliksa i jakim prawem ta dziewczyna zrobiła z moim chłopakiem takie rzeczy. Oddałem telefon Feliksowi bez słowa, przez chwilę patrzyłem wprost na jego zmęczone oczy. Pokiwałem wolno głową i prychnąłem cicho.

– Świetna impreza, prawda? – spytałem retorycznie. Feliks chciał coś powiedzieć, ale uciszyłem go dłonią. – Nie rozumiem kompletnie nic, wiem tylko, że jakaś dziewczyna zrobiła ci malinki, bo jej na to pozwoliłeś. – Odepchnąłem się od ściany. – Idę na spacer, a ty wymyśl lepiej jakąś dobrą historyjkę.

Poszedłem do pokoju, po bluzę. Musiałem zakryć swoje roztrzepane włosy, poza tym, kiedy założyłem kaptur, poczułem się bezpieczniej. Zszedłem po schodach, a przy ich końcu czekał na mnie Feliks. Wyminąłem go, a on uparcie szedł za mną. Upewniłem się, że mam słuchawki w kieszeni oraz telefon i zacząłem zakładanie botów, wcześniej odłożyłem moje jabłko na stoliczek.

– Ja ci wszystko wyjaśnię, obiecuję. – Feliks skrzyżował ręce na piersi. – Nie skreślaj mnie, naszego związk-

– Wychodzę. – Założyłem słuchawki i po prostu wyszedłem, zostawiając moją miłość zdezorientowaną.

Obawiałem się prawdy, wolałem jeszcze chwilkę żyć w nieświadomości. Nie chciałem krzyczeć, ani dopuścić do tego, by Feliks podniósł moje ciśnienie. Stwierdziłem, że powinienem być po prostu spokojniejszy.

Chodziłem chwilkę z głową w chmurach, myślałem o wszystkim, tylko żeby nie wracać myślami do Feliksa. Chciałem nawet zadzwonić do mamy, ale uznałem, że to tylko zepsułoby moje – i tak już chujowe – samopoczucie. Jedynie mógłbym zadzwonić do Mileny, ale nie chciałem jej budzić. Pewnie też miała ciężki dzień.

Usiadłem na ławce i przetarłem twarz. Nabrałem ochoty na prysznic oraz na naleśniki, ale na chwilę obecną nie mogłem liczyć ani na jedno, ani na drugie. Rozprostowałem nogi i odetchnąłem głęboko. Świeże powietrze chociaż pozwalało mi się skupić, w przeciwieństwie do głośno grającej muzyki. Ściszyłem ją nieco, miałem wiele spraw do obmyślenia.

Mój plan był taki, żeby wysłuchać Feliksa i zadecydować, czy mu wierzyć, czy nie. Nie chciałem snuć jakichś niepotrzebnych teorii na temat jego zdrady, więc odstawiłem ten temat i skupiłem się na dziewczynie, która była w klubie. Pozostała tylko kwestia dowiedzenia się, czy Feliks sam ją jakoś zachęcił czy zrobiła to tylko ze względu na pożądanie Feliksa. Na samą myśl, że ktoś dotykał mojego chłopaka, dostałem drgawek i zrobiło mi się niedobrze. Postanowiłem wtedy już zacząć wracać do domu, bo nie chciałem obrzygać ładnie skoszonego trawnika.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wrzucam teraz, w sumie tak z dupy. Jeszcze kilka rozdziałów do końca, muszę ustalić zakończenie i w ogóle, a mam ostatnio mało czasu
Pozdrawiam, do kolejnego rozdziału!

niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 16 – Chwila dla siebie

   Wielu ludzi nie dawało mi spokoju, nie dawało mi po prostu żyć. Gubiłem się w tłumie, gubiłem co chwila Feliksa, ale też po drodze zgubiłem moją całą pewność siebie, która mnie emanowała jeszcze przed imprezą. Widziałem, jak Feliks dobrze się bawi, co chwilę z kimś rozmawiał, a ja nie byłem w stanie przerwać mu tej przyjemności i zabrać do domu. Zależało mi na tym, by i on odczuwał swobodę i szczęście w naszym związku.

   Starałem się wypatrzeć w tłumie osoby, które choćby kojarzyłem, ale nikogo nie widziałem. W pewnym momencie z pola widzenia zniknął mi też Feliks, ale postanowiłem, że to zignoruję, chciałem dać mu jeszcze więcej wolności. Po chwili wahania stwierdziłem, że dla mnie najlepszym miejscem jest dom i zacząłem kierować się ku drzwi wyjściowym. Mijałem kolejnych ludzi, niektórzy byli pod wypływem alkoholu, a jeszcze inni po prostu dobrze się bawili. Ja wiedziałem, że najlepiej będę bawił się sam, w swoim domu.

   Miałem tylko obawy, czy Feliks będzie miał jak wrócić, ale postanowiłem, że to też zignoruje, Feliks był dorosły i mógł robić co chciał. Ja ruszyłem w kierunku domu, dłonią szukając kluczy w kieszeni spodni. Na szczęście znalazłem potrzebny przedmiot, odetchnąłem więc głęboko. Nie chciałem się cofać i szukać Feliksa pośród tych wszystkich ludzi.

   Gdy tylko przekroczyłem próg drzwi, do moich uszu nie dotarł żaden dźwięk i to było piękne. Cisza zaczęła mnie ogarniać, pochłaniać, to było wspaniałe uczucie. Zdjąłem szybko buty i poszedłem do swojego pokoju, czasem przymykając oczy na kilka sekund i wędrując na ślepo. Miałem teraz ochotę na odpoczynek, leżenie w łóżku i czytanie, ale jednocześnie chciałem pobyć w ciszy. Przeszło mi przez myśl, bym zalogował się na Faceinface, ale odpuściłem, nie miałem chęci na rozmowę.

   W mojej głowie cały czas pojawiały się pytania odnośnie Feliksa; co robił; o czym myślał; czy martwił się o mnie. Nie była to moja wina, myślałem o nim automatycznie, przez większość swojego czasu. Był moją perełką w głowie, kochałem go i chciałem być dla niego ważny tak, jak on był ważny dla mnie. To byłby naprawdę wielki sukces.

   Chciałem troszkę odpocząć, więc postanowiłem trochę pośpiewać. Dawno tego nie robiłem ze względu na obecność Feliksa; nie lubiłem śpiewać, gdy ktoś był w pobliżu. Wybierałem piosenkę kilka minut, a gdy w końcu to zrobiłem, znalazłem tekst w Internecie. Wybrałem śpiewanie bez żadnego podkładu, tylko ja i mój głos. Po chwili już zacząłem śpiewać, czułem się o wiele lepiej, moje negatywne uczucia ulotniły się.

   Poczułem się wolny, dosłownie. Wstałem i zacząłem powoli krążyć po pokoju, machając rękami na boki. Byłem szczęśliwy także i samotnie, co było dobre, bo nie uzależniłem się od Feliksa. Teraz liczyłem się tylko ja.

   Koniec sielanki.

   Usłyszałem, jak ktoś dobijał się do drzwi. Szybko zszedłem na dół, miałem nadzieję, że to Feliks. Modliłem się, żeby nic mu nie było, przecież musiał dać sobie radę wrócić samemu z imprezy. Otworzyłem drzwi i chwilę brakowało mi tchu. Feliks stał przede mną, jego koszula była rozpięta, w dłoni trzymał butelkę z piwem. Przez chwilkę wpatrywałem się w niego, osłupiały, ale w końcu zdołałem coś powiedzieć.

     – Jak ty... jak ty mogłeś mi to zrobić... – Zatkałem sobie usta dłonią, by nie wybuchnąć płaczem.

   Feliks zaśmiał się gorzko i podszedł do mnie. Zabrał dłoń z moich ust, patrząc przy tym na mnie uważnie.

    – Ja też cię kocham, Michał – wyjęczał.

   Łzy stanęły w moich oczach, spróbowałem zabrać od Feliksa butelkę, a kiedy wreszcie mi się to udało, odłożyłem ją na stoliku na buty. Zamknąłem drzwi, chwilę zajęło mi zrozumienie, co Feliks powiedział, co zrobił oraz co czuł.

    – Chodźmy spać, proszę. – Przerzuciłem jego ramię przez swoją szyję i ruszyłem z nim do pokoju.

   Chciałem być silny, a pierwszym krokiem do stania się takim, było wniesienie go po schodach. Feliks stawiał nierówne kroki, raz prawie upadł, ale z moją pomocą trafił do pokoju. Zdjąłem jego buty, pociągając nosem. Rozebrałem go całego, zostawiłem tylko bokserki. Wtedy dostrzegłem malinki na jego szyi oraz obojczykach. Zignorowałem łzy i położyłem się obok osoby, którą kochałem.

   Byłem bezsilny, ja tylko chciałem czuć obok siebie Feliksa, a że on potrzebował kogoś innego, musiałem to zrozumieć. Musiałem zrozumieć jeszcze wiele rzeczy, bo wiele rzeczy nie zostało mi wyjaśnionych.

   Okryłem kołdrą siebie i Feliksa, nie interesowało mnie to, że sam leżę w ciuchach. Byłem przekonany, że nie zasnę dzisiaj zbyt szybko i będę miał jeszcze wiele okazji do przebrania się. Słuchałem miarowego oddechu Feliksa, uspokajał mnie on. Zraniło mnie na świecie już wiele rzeczy, ale jego obecność chyba w tej chwili zraniła – a zarówno koiła – mnie najbardziej. Kiedy upewniłem się, że chłopak śpi, wstałem i zszedłem do salonu.

   Obiecałem sobie i Feliksowi, że nie będę się ciął, więc nie zamierzałem tego robić. Nie chciałem ranić siebie bardziej, wystarczyło, żeby zrobił to Feliks. Położyłem się na kanapie, zwinąłem w kłębek i po cichutko płakałem. To była moja forma uspokajania się, po jakichś piętnastu minutach zacząłem być zmęczony.

   Zacząłem cichutko śpiewać, mój głos był zachrypnięty, ale nie obchodziło mnie to, bo nikt mnie nie słyszał. Po prostu pozwoliłem sobie na chwilę przyjemności. Usypiałem też siebie tak przy okazji, więc to było zdecydowanie na plus. Zacząłem kiwać się w określonym rytmie, dzięki czemu rozgrzałem się trochę. Chciałem spać.

   Błogosławiony sen przyszedł nieco później, ja zdołałem wytrwać do tej chwili i cieszyć się, że nie zrobiłem sobie krzywdy. Nigdy więcej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałam w sumie tego nie kontynuować, ale... chcę to dokończyć. Jeszcze tylko kilka spraw do końca tak naprawdę. Przepraszam za wszystko. Nie wiem, kiedy kolejny rozdział, nie chcę kłamać. Jak są jakieś błędy, to przepraszam, ale piszę na telefonie :// Rozdziały będą krótkie, mniej niż 1000 słów

Tak jakby przepraszam za Feliksa, ups :/