piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 9 - Czego się boisz?


   Za namową Feliksa, skusiłem się na dodatkową kanapkę z szynką i szklankę kakao. Mimo przeciwności, bardzo dobre połączenie, polecam! Następnie poszliśmy do salonu i zaczęliśmy oglądać jakiś durny serial o typowo amerykańskich nastolatkach z ,,poważnymi" problemami. Dotyczyły one głownie chłopaków oraz ubioru głównych bohaterek. Dialog po dialogu, ja coraz bardziej kręciłem głową i prychałem, zastanawiając się, kto wymyśle te durne sceny i rozmowy.

   ,,- Ale ja go kocham! - krzyknęła jedna
     - To umów się z nim - poradziła jej druga
     - A-ale... ja... się... boję! A jeśli mi odmówi?! - nadal rozpaczała."

     - Powieś się jak ci to zrobi... - mruknąłem.
   Feliks popatrzył na mnie z rozbawieniem, a następnie powrócił do oglądania tego gówna. Kolejny raz pokręciłem głową i oparłem się o kanapę. Odchyliłem się do tyłu i zamknąłem oczy, starając ,,wyłączyć" myślenie. Jednak, nie udało mi się to przez kolejny durny dialog.

   ,,- Jesteś gejem?! Lubisz... facetów?! Ble, to obrzydlistwo... - szepnęła
     - Jakbyś sama ich nie lubiła... - odparł jej słusznie chłopak"

   Uśmiechnąłem się lekko, gdy poczułem wzrok Feliksa. Otworzyłem oczy i popatrzyłem na niego szczęśliwy. On nagle, przytulił moje nogi, na co rozszerzyłem swe ślepia. Ta sytuacja dla kogoś z boku mogła wyglądać dwuznacznie, ale dla mnie, jednoznacznie. Nie oszukujmy się, Feliks wyglądał teraz jakby robił mi... yyy... dobrze?
     - Uduszę ci nogi! - nagle powiedział nieco głośniej i ścisnął tą część ciała.
   Zaśmiałem się cicho i położyłem swoją dłoń na jego obojczykach. Niech sobie ściska, pomyślałem rozbawiony. Przynajmniej mogę go poobmacywać w tym czasie.
     - Masz fajne nogi - stwierdził i się do nich najzwyczajniej przytulił - Są takie ciepłe... - mruknął.
   Przypominał mi kotka, którego nie miałem okazji mieć. Pogłaskałem go po głowie i zmierzwiłem jego włosy. Były takie miłe w dotyku... W końcu nie wytrzymałem i zacząłem ich dotykać obydwoma rękoma. Powoli, rozkoszując się ich miękkością. Westchnąłem cicho, a następnie popatrzyłem na Feliksa. Jako iż siedziałem i miałem zgięte kolana, nie mógł mnie on przytulić całego. Leżał więc twarzą do telewizora i gwarantuję, że się uśmiechał. Sam to zrobiłem i odezwałem się nieśmiało.
     - Co my robimy? - spytałem, lekko rozbawionym tonem.
   Feliks odwrócił głowę w moją stronę i popatrzył na mnie pytającym spojrzeniem. Ścisnąłem jego włosy i po raz kolejny pokręciłem swą czaszką. 
     - Chodzi mi o... To co teraz robimy. - ,,wyjaśniłem".
   Zaśmiał się cicho, a następnie odrzekł:
     - A co, nie podoba ci się? - zapytał z małym uśmieszkiem.
   Zarumieniłem się lekko z niezręczności tej sytuacji, a potem zaprzeczyłem głową.
     - Podoba mi się to. I to nawet bardzo. - przyznałem
   Podciągnął się na rękach do mojej klatki piersiowej i uścisnął mnie mocno. Przez chwilę nie mogłem złapać oddechu i jęknąłem cicho, ale udawałem, że to się nie wydarzyło. 
     - Nadal nic nie pamiętasz? - spytał z nadzieją, przysłuchując się biciu mego serca.
   Zamknąłem oczy na chwilkę, gdy wszystko do mnie dotarło. Wszystko z Tamtego. Moje pocięcie się, mój upadek, moje omdlenie... Wszystko powróciło do mej głowy, jakby za dotknięciem różdżki ,,przypominajki". Odchrząknąłem cicho i poprawiłem się nerwowo na kanapie. Już chciałem odsunąć się od Feliksa, zabrać jego głowę z mojego ciała i uciec. Jestem tchórzem.
   Odetchnąłem głęboko i postarałem się popatrzeć w, teraz już zmartwione, oczy Feliksa. Odwróciłem wzrok po niecałych trzech sekundach. Bałem się tego ciepła, które chciał mi przekazać. Bałem się, że będę kochał za mocno. Bałem się, że zostanę zostawiony. Bałem się, że nie będę umiał właściwie okazać miłości. Nie zrozumiem jej i będę tkwił w zauroczeniu całe życie. Nigdy nikogo prawdziwie nie pokocham. Łzy stanęły mi w oczach, ale szybko zamrugałem i odgoniłem je. Nie chcę już łez... Tyle ich spłynęło po moich policzkach... Ja już ich nie chcę.
   Zabrałem rękę z włosów chłopaka i wytarłem nią kolejną krople słonej wody. Zacisnąłem dłoń w pięść. Chciałem krzyczeć z bezradności, jednak moje gardło nie mogło wydać z siebie żadnych odgłosów. Chciałem płakać, ale nie mogłem sobie pozwolić na kolejną chwilę słabości. Chciałem uciec, ale moje ciało zostało przyciśnięte do kanapy przez Feliksa. Patrzył się na mnie z dołu i wyczekiwał szczerej odpowiedzi na zadane pytanie. Kolejny raz odetchnąłem głęboko i spróbowałem mu owej odpowiedzi udzielić:
     - Chy-chyba pamiętam... - zająknąłem się cicho. 
   Przybliżył się do mojej twarzy i kazał popatrzeć w swoje oczy. Miał władcze spojrzenie, wiedział czego chce.
     - To powiedz, a ja to potwierdzę lub temu zaprzeczę - nakazał
   Ton jego głosu dosadnie nawał do zrozumieniu, iż nie przyjmuje żadnego sprzeciwu. Nawilżyłem usta i zacząłem w myślach wszystko chronologicznie układać.
     - No więc... - zacząłem niepewnie, zarumieniony i onieśmielony - Po tym, jak uratowałeś mi życie, przytuliłeś mnie mocno. Płakałeś. - pokiwał głową i jeszcze się do mnie przybliżył - I... - zamknąłem oczy na chwilkę - pocałowałeś mnie,,, - kiwnął znów głową. Przełknąłem ślinę. - i powiedziałeś, że mnie kochasz - zakończyłem, a po moim policzku spłynęła kolejna samotna łza.
   Feliks wytarł ją i złapał mą twarz w dłonie.
     - Czego się boisz? - spytał
   Poruszałem głową na prawo i na lewo, nie znając odpowiedzi na to pytanie. Kurwa, czwarta łza.
     - Czemu boisz się miłości? - zapytał i potrząsnął mną lekko - Boisz się mnie?
   Zaprzeczyłem.
     - Boisz się mojego dotyku?
   Zaprzeczyłem znów.
     - Boisz się być szczęśliwym?
   Odetchnąłem jeszcze raz i spróbowałem schować twarz. Lecz Feliks trzymał mnie za nią i nie zamierzał puszczać.
     - Nie - wyszeptałem
     - Więc czego się boisz?! - spytał lekko zdezorientowany i wkurzony.
   Zamknąłem oczy i przełknąłem głośno ślinę.
     - Że cię stracę... - mruknąłem i kontynuowałem - że kiedy dokładnie mnie poznasz, stwierdzisz, że jestem beznadziejny... Że ze mną zerwiesz jeżeli zaczniemy chodzić... Że odejdziesz, bo nie wytrzymasz moich nastrojów... - kolejne łzy spływały mi po policzkach - Boję się, że cię stracę przez swoją głupotę.
   Feliks, zamiast mnie puścić i dać mi odejść, nie czyniąc więcej szkód, usiadł normalnie i przycisnął mnie do siebie. Głaskał moje plecy, dawał oznaki, iż jest tu ze mną i nie zostałem sam. Łkałem do jego koszulki, przytulałem się bo jego klatki piersiowej. Chciałem czuć otrzymane wsparcie i dostałem to. 
   Po minucie opanowałem się trochę i byłem gotów spojrzeć w oczy mojego najprawdziwszego przyjaciela. 
     - Michał, posłuchaj - zaczął powoli i wyraźnie - Nigdy cię nie opuszczę - zaprzeczyłem ruchem głowy - Ponieważ cię kocham. Osoby, które się kocha, się nie zostawia. Jesteś dla mnie wszystkim. Czy sądzisz, że gdybym nic do ciebie nie czuł, pocałowałbym cię? Sądzisz, że gdybym nic do ciebie nie czuł, nie siedziałbym tu teraz z tobą i cię nie przytulał? - zapytał retorycznie
   Zaprzeczyłem ruchem głowy, nie wiedząc do odpowiedzieć. Ta sprawa wydawała się jednocześnie tak oczywista i tak skomplikowana... 
     - Wiem, że się ze mną zgadzasz. Nic nie mów. - zachowałem milczenie, tak jak rozkazał. - Czy ty chcesz w ogóle tego związku? - zapytał.
   Zamknąłem mocno oczy, starając się powstrzymać łzy. Jak on mógł się mnie pytać o tak oczywistą sprawę?
     - Tak i to bardzo. - szepnąłem i wydałem z siebie zduszony szloch - Tylko boję się, że wtedy cię stracę.
   Pocałował mnie w czubek głowy i mocniej przytulił. Chcę uciekać, nienawidzę takich sytuacji. Chcę zniknąć, nienawidzę być dla kogoś ciężarem. 
     - Feliks? - spytałem cicho.
   Podniósł mnie lekko i pocałował w czoło. Moje kąciki ust lekko powędrowały ku górze, mimo obaw.
     - Czy to przeze mnie jesteś gejem? - zapytałem zmieszany. 
   Zaśmiał się cicho i schował moją głowę w swój obojczyk. Znów nabrałem ochoty na ucieczkę, ale powstrzymałem się i spróbowałem popatrzeć na tą całą sytuację optymistyczne. A w sumie, dało się na nią spojrzeć z drugiej strony? 
     - Nie, to nie przez ciebie. Tak naprawdę, to od dawna nim jestem. - wyznał - No dobra, w połowie. Można powiedzieć, że jestem biseksualistą.
   Pokiwałem głową i zamknąłem oczy. Chciałem mu zadać jeszcze kilka pytań i nie zamierzałem na to czekać ani chwili dłużej. 
     - Ty chcesz tego związku? Chcesz się użerać z moją osobą? - spytałem, ciekaw odpowiedzi. 
   Feliks zaśmiał się znów i mocniej mnie objął. Już myślałem, że nie usłyszał pytania i kiedy chciałem je powtórzyć, usłyszałem odpowiedź:
     - Jasne, że tak. Chciałem, od kiedy cię pierwszy raz pocałowałem i... - nie dokończył, gdyż coś mu przeszkodziło. 
   Tym czymś były moje usta. Pocałowałem go z takim impetem i szybkością, że biedak nie wiedział na czym się skupić. Jednocześnie nogami przyciągał mnie do siebie, rękami tarmosił moje włosy, a ustami... działał cuda. Oddawał pocałunki z dużą nawiązką, nie da się tej rozkoszy opisać słowami. Mój pierwszy pocałunek, a właściwie pocałunki, wydawały się być wyjątkowe i cudowne. Oderwaliśmy się od siebie po jakiejś minucie i spojrzeliśmy po sobie zakochani. Pocałunki, z tego co zauważyłem, mają to do siebie, że jak zaczniesz, nie chcesz skończyć. Są jak narkotyk, uzależniają najszybciej ze wszystkich dostępnych na świecie używek. Popatrzyłem na Feliksa z uśmiechem na twarzy i zwilżonymi ustami. Następnie zaśmiałem się cicho i usłyszałem pytanie z jego strony:
     - Podobało się? 
   Pokiwałem twierdząco głową i zagryzłem usta. Chciałem, pragnąłem więcej...
     - Wiesz, zawsze możemy to robić częściej... - zaproponował Feliks.
   Zerknąłem na niego jednoznacznie, a w następnej sekundzie leżałem pod nim. Pocałował mnie najpierw wkładając w to całą siłę, a następnie pocałunki stały się delikatne i słodkie. Każdym rozkoszowałem się, jakby mógł być moim ostatnim. Chciałem w nich przekazać moją miłość do chłopaka. Jęknąłem cicho, gdy jego kolano lekko dotknęło mojego krocza. Następnie uśmiechnąłem się, zarumieniony i spojrzałem na Feliksa. Tym razem to on zagryzł wargi, w tak seksowny sposób, iż chciałem się na niego rzucić i dosłownie zgwałcić. Musnąłem jego policzek ręką i położyłem głowę na podłokietnik. Mogłem w ten sposób widzieć jego twarz i zbytnio nie nadwyrężać karku. 
     - Michał... - zaczął namiętnie - Zostaniesz moim chłopakiem? 
   Zaczął całować mnie po szyi, sprawiając, iż jęczałem i kręciłem się z przyjemności. Jednocześnie nie mogłem się wydostać, gdyż dostatecznie mocno trzymał mnie pomiędzy nogami. Jedną ręką jeździł po moim brzuchu, a drugą podtrzymywał się. Miałem wrażenie, że robił mi malinkę, lecz nic nie mówiłem. Zamknięte oczy działały na moją wyobraźnię. Wyobraziłem sobie mnie i Feliksa robiących... bardziej uprawiających... seks. Przyznam, często miałem takie myśli, ale znikały tak szybko, jak się pojawiały. Tylko tym razem, myśli mogły stać się rzeczywistością... I ta świadomość właśnie przyprawiła mnie o drgawki. Zacząłem się trząść, Feliks pytał co się stało. Uwolniłem się z jego uścisku i usiadłem na kanapie. Wspomnienia zaczęły napływać do mej głowy. Nie, to nie może się dziać w takim momencie!
     - Co się dzieję? - zapytał Feliks, mocno mną potrząsając i ratując mnie od wspomnień.
   Momentalnie zacząłem skupiać całą uwagę na nim. Przytulił mnie, cały czas pytając co się właściwie stało. Kręciłem przecząco głową, jednak znałem odpowiedź. Nigdy się od tego nie uwolnię. To zawsze będzie mnie prześladować, nie pozwoli normalnie żyć. Wtopiłem się w Feliksa, a następnie postanowiłem wziąć się w garść. A przynajmniej spróbować. Odsunąłem się od niego kawałeczek i spojrzałem w jego karmelowe oczy. Były zmartwione. Pocałowałem jego prawe oczko, a później lewe, by nie czuło się odrzucone. Następnie powiedziałem:
     - Tak, chcę zostać twoim chłopakiem.
   Uśmiechnął się i po raz kolejny mnie przytulił. Odwzajemniłem uścisk i postarałem cieszyć się z jego bliskości, skorzystać z niej... Mogłem bezkarnie i bez podejrzeń go powąchać... Znów tak ładnie pachniał wanilią i cynamonem. Zaciągnąłem się nim i ostatni raz mocniej przytuliłem. Mamy jeszcze jedną rzecz do zrobienia. 
     - Dobra, puść mnie - nakazałem
   Niechętnie wykonał moje polecenie i teraz nasze twarze dzieliły kilka minimetrów. Pocałował mnie szybko i słuchał, co dalej mam do wyjaśnienia.
     - Musimy iść do sklepu, bo nasze zapasy się kończą. Pójdziemy za około... - sprawdziłem godzinę na telefonie. Była jedenasta - godzinę? - spytałem
   Pokiwał głową twierdząco i znów chciał mnie pocałować, lecz zasłoniłem mu usta dwoma palcami.
     - Nie rozpędzaj się tak. Idę po prysznic, niedługo wrócę. 
   Ruszyłem w kierunku piętra, do łazienki. Nie brałem żadnych rzeczy - ubiorę się w te co mam teraz na sobie. W sumie, czarne, luźniejsze spodnie oraz ciemnoniebieska koszulka z jakimś obrazkiem, nadają się do wyjścia do takiego miejsca publicznego, jakim jest najbliższy sklep. Wszedłem do łazienki i zakluczyłem za sobą drzwi. Rozebrałem się, podszedłem do lustra i zobaczyłem na swojej szyi, bardzo małą i niewidoczną malinkę. Zaśmiałem się pod nosem i ze zdecydowanie lepszym humorem, udałem się pod prysznic.
   Umyłem szybko głowę i w ciepłej wodzie, postanowiłem trochę pomyśleć. Nie byłem gotów tego zrobić z przeszłością, więc skupiłem się na przyszłości. Być może, nie zostanę samotny i ktoś będzie mi towarzyszył podczas mojego ,,zwariowanego emo życia". Uśmiechnąłem się lekko, zmyłem szampon z włosów i wyszedłem z kabiny prysznicowej. Wysuszyłem się w parę minut, zważyłem i poprawiłem włosy. Teraz, ważyłem pięćdziesiąt cztery kilogramy, czyli przytyłem kolejny kilogram. Trochę zasmuciłem się tą informacją, ale starałem sobie wytłumaczyć, iż dobrze się dzieję. Nie mogę być aż tak wychudzony, muszę z tym walczyć. Ubrałem się, umyłem jeszcze raz zęby, wysuszyłem włosy suszarką (tak, jestem facetem i czasem tego używam) i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do salonu.
   Feliks nadal oglądał ten głupi program, a ja znów usłyszałem jakiś durny dialog:

,, - Ty już mnie w ogóle nie kochasz! - oskarżył gej, drugiego chłopaka.
   - Ja?! To ty miziałeś się z Andżeliką!
 Spojrzał na niego dwuznacznie i szepnął:
   - Chciałem nam tylko trójkącik załatwić, nie obrażaj się..."

   Zaśmiałem się cicho, przez co mój chłopak mnie zauważył. Obrócił się w moją stronę i kąciki same podążyły mu do góry. Roztrzepałem mu włosy i zwróciłem jego głowę w kierunku telewizora. 
     - Oglądaj, oglądaj, wiele się nauczysz... - szepnąłem mu wprost do ucha.
   Przeskoczył przez kanapę i zaczął mnie gonić. Śmiejąc się i uciekając, myślałem nad moją karą, gdy mnie złapie. Wbiegłem na górę, w celu schowania się w łazience, ale Feliks był o wiele szybszy. Złapał mnie mocno za brzuch i zaczął łaskotać.
     - Na glebę, muszę pana przeszukać, panie złodzieju! - krzyknął i założył mi ręce za plecy.
   Zdyszany, zaśmiałem się i znosiłem jego obmacywanie każdej mojej części ciała. Cały czas siedział na mnie okrakiem, jedną ręką mnie trzymał, a drugą przeszukiwał moje ubrania. 
     - Narkotyki, narkotyki... Co ty tu trzymasz? - wiedziałem, że kiwa głową. - Cóż, za to należy się kara... - szepnął do mojego ucha.
   Następnie zaczął całować mój kark, przechodząc do mojej szyi. Zaczął mnie gryźć, dość napastliwie, ale spodobało mi się to. Jednocześnie był agresywny, lecz czułem, że tak naprawdę nic mi nie zrobi i mogę mu w pełni zaufać. Przewrócił mnie na plecy i zaczął całować namiętnie w usta. Zostawiał mnie, kiedy chciałem więcej i odsuwał się kawałek, sprawiając, iż czułem wielki niedosyt. Wtedy, uśmiechał się i dawał mi ,,nagrodę". Zaczął podgryzać moje policzki, potem zszedł do szyi... I wtedy, stało się. Kolejna malinka się tam pojawiła.
     - Uduszę cię... - powiedziałem zachrypniętym głosem.
   Zaśmiał się na moje słowa i zaczął znów czynić swoje. Jęczałem pod jego dotykiem, czułem się niewolnikiem jego miłości. Nie przeszkadzało mi to, wręcz odpowiadało. Nigdy nie chciałem dominować i nie musiałem. Raz po raz, pocałunki zaczęły być coraz mniej agresywne, a zaczęły być namiętne. Nie trzymał mnie tak mocno, pozwalał się ruszać. Zostawił me usta i zaczął skupiać się na szyi i początku klatki piersiowej... Jego druga ręka wędrowała w pobliżu brzucha i nie zamierzała chyba opuszczać swego terytorium. Nie chciałem tego mówić, ale musiałem. Po prostu, ta myśl cały czas zawracała mi głowę.
     - Feliks, nie na to pora. Trzeba iść do sklepu. - wyrwałem mu się i popatrzyłem na niego.
   Dyszał leciutko, jego usta były nawilżone od śliny, miał czerwone poliki. Spojrzał na mnie przekonująco, ale pokiwał głową. Wstaliśmy obydwaj i zabrawszy wszystkie rzeczy, wyszliśmy z domu, trzymając się za ręce. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem! Oto wyczekiwany rozdział przez Oliwię xD 
Piszę tą notkę na szybko, gdyż chcę go jak najszybciej wrzucić xD
Następny rozdział pojawi się... Macie napisane obok :3 Mam nadzieję, że ktoś to czyta, bo tam piszę najważniejsze informacje
To do napisania niedługo, komentujcie, krytykujcie i bierzcie udział w ankiecie <3 
To papaa :3 

5 komentarzy:

  1. Wow. Jest miłość. Ahhh. Rozdzialik cudeńko jak zawsze zresztą. Pozdro.




    Wierna fanka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kanapka z szybką :3 muszę spróbować xD
    Szam szeksz xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział, chcę więcej!!!! Give me more!!!!!!��������❤����������������������❤��������������������❤����������������

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się, ale jak dla mnie wszystko za szybko się dzieje... Oczywiście to tylko moje zdanie. Rozumiem, że dopiero zaczynasz pisać :)
    Ćwicz dalej pisanie, a w przyszłości twoje opowiadania mogą być naprawdę dobre :D CZEKAM NA NEXTA <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tutaj nie dawno i pochłonęłam to opowiadanie 'na raz', i naprawdę jest super, ale nie byłabym sobą gdybym nie miała jakiś zastrzeżeń, ale nie bierz tego za hejt, czy coś w tym stylu, tylko za radę ^^ bo naprawdę super piszesz!
    1. Jako, że miałam styczność z anoreksją kuje mnie to, że Michał po namowach Feliksa je z taką łatwością. Jeśli ma jakieś początki anoreksji to zwracam honor, ale z tego co czytam to zdaje mi się, że głodzi się od dawna, jeśli tak, to zapewniam, że anorektyk nie zacznie jeść, jak ktoś mu powie "No weź jedz.'', nawet jeśli tego ktosia kocha ;)
    W sumie to jedyna moja chyba uwaga, bo do stylu pisania nie mam żadnych, bo każdy ma swój osobisty i nie warto go zmieniać.
    Naahh, wychodzę na sztywniaka >___> Co tam, CHCE JUŻ NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
    Weny życzę!
    //AM

    OdpowiedzUsuń